wtorek, 17 stycznia 2012

piątek, 13 stycznia 2012

ANOTHER WAY TO DIE

"Jemy za dużo, wymiotujemy, śpimy gdziekolwiek. Pijemy za często, ćpamy,  robimy cokolwiek, byleby odrzucić przeszłość"


DIRTY CONSCIENCE

Jednym tchem wydusiłam z siebie te słowa. Podniosłym tonem wykrzyczałam, to czego raczej nie powinnam...Próbowałam znaleźć w sobie choć krztę odwagi, by przeprosić. Ale siedziałam tylko na łóżku, wpatrując się w szare miraże i robiąc, to co najbardziej lubię w takich momentach-paliłam papierosy i piłam kawę. Mocną kawę. Możliwe, że ona postawiłaby mnie na nogi i nie wylewałabym moich smutków na otaczający mnie świat. Nic z tego. Coraz bardziej pogrążałam się we wpatrywanie na tych cholernie szczęśliwych ludzi za oknem. Zapewne oni również mają brudne sumienia, ale tego nie widać...a ja czuję się, jak naga istota, która wypisane ma na ciele wszystkie swoje życiowe błędy.


sobota, 10 września 2011

AUTUMN

Nie chcę na siebie patrzeć, nie chce patrzeć na Ciebie. Nadal wszystkiego za dużo, a mi braknie sił. Boże, jestem słaba. Jestem kurewsko samotna. Tak bardzo chcę zakochać się w jesieni. W złotych liściach, mokrych ulicach i w mojej senności. I polubię tę samotność, bo jest mi pisana. Jest! Dla humoru pijmy dużo, dużo, dużo wódki!


wtorek, 6 września 2011

CHANGE

Już nie budzę się z myślą, że jesteś przy mnie. I będziesz-jak zapewniałeś. Teraz jestem samotną wędrowniczką, śpię w domku na drzewie i prowadzę zielarski pamiętnik. Zmieniłam się. Lubię patrzeć na zło, jakie wyrządzają sobie istoty tej Ziemi. Chwila zapomnienia! I ja będę kobietą fatalną. Będę złośliwa, nikczemna, podła, amoralna i podstępna. Przyzwyczaj się, że będę już zepsuta do szpiku kości. Będę karmić się Twoim bólem, podsycać ogień i patrzeć jak płoniesz, stojąc spokojnie z boku z papierosem w ręku, ze śmiechem psychopatki. I tak już zostanie do końca, taki mam kaprys ...

poniedziałek, 5 września 2011

BABY PLEASE, DON'T GO

Więc tak się umiera... Z tęsknoty, z samotności, z głodu. Półmartwe ciało w zimnej, bladej skórze, otoczone szarym kocem z puchu. Brak mu odwagi, by wyjść z ukrycia.. Nie mam już ani krzty wiary w siebie. Śmiem twierdzić, że powietrze staje się cięższe. Zza chmur nie przedostają się już żółte promyki. Zbiera się na ulewę. Pamiętam tylko zarys twych kuszących ust i ciepły dotyk kościstych dłoni. Nie byłam w stanie się temu oprzeć. Możliwe, że wystarczysz mi do końca życia. Aż po grób.